Było wysypisko, teraz jest nagrobek
Gdy szliśmy leśną drogą do celu wędrówki słońce powoli chowało się za lasem nabierając czerwieni. Ale w ten dzień, 30 kwietnia 77 lat temu, wzrok mieszkańców Zawady przyciągała nie łuna zachodzącego słońca, ale przede wszystkim żar płomieni z domu rodziny Fijałkowskich. Wcześniej zaalarmował ich odgłos strzałów. Żołnierze niemieccy najpierw otoczyli dom – szczęściem przez kordon oprawców udało się przedrzeć najmłodszemu Jankowi i jego siostrze Stefanii, za którą hitlerowcy puścili serię z karabinu; „parę kul ją dosięgło, przebijając płuca, ale zdołała uciec” – wspomina dzisiaj jej córka, pani Elżbieta Limanowska (z domu Kochan).
„Następnie Niemcy wywlekli z domu pozostałych członków rodziny, ustawili ich pod ścianą i rozstrzelali. Potem ich ciała wrzucili do domu, który podpalili. Tak zem...